Dlatego, że to pierwszy film, który powstał na podstawie historii na Twitterze? Jak czytam okrzyki pełne zachwytu większości recenzentów typu: "szalenie rozrywkowy!", "odświeżająco wyjątkowy", to rodzi się we mnie bunt i złość. Naprawdę??? Historia o sekswyprawie dwóch panienek, które bez żadnych wyrzutów sumienia pozwalam sobie nazywać wdzięcznym bezpłaciem, alfonsie i nieudaczniku wzbudza taki entuzjazm? Traktowanie kobiet jak kawałka mięsa? Żałosne. Nie chcę takiego kina.
Historia wydarzyła się naprawdę. Rozrywkowy ton może sprawić, że trochę ignoruje się sytuację Zoli, która stała się zakładniczką. To jest film o sex-trafficing, nie ma tutaj wielkiej siatki powiązań, z którą może walczyć Liam Neeson, ani upajania się złą sytuacją pracownicy seksualnej. Jest opowieść naiwnej nastolatki (dziewczyna miała 19 lat), która wpakowała się w niebezpieczną sytuację. Film jest doceniany również przez pracownice/pracowników seksualnych za pokazanie ich sytuacji w wiarygodny sposób.
Łączę się w bólu, miałam te same odczucia, nie wiem w którym miejscu powinnam się zachwycać jak Ci wszyscy krytycy, którzy znaleźli głębię w tym filmie.... Żenujące!