miałem okazję zobaczyć na NH - polecam. film lekko jeb...ty, co tu ukrywać.
wg mnie jeden z fajniejszych pomysłów na festiwalu.
Nie wiem co masz na myśli mówiąc "jebnięty". Lubię jebnięte festiwalowe filmy, ale według mnie ten w ogóle taki nie był. Wywiad z reżyserią zaraz po filmie trochę poprawił moje postrzeganie na ten projekt. Poza tym był to chyba jej pierwszy film.
no tak, to określenie było dość pośpieszne.
miałem na myśli wrażenie chaotyczności, jakie można było tutaj odnieść.
tak czy inaczej: miał już swoją premierę na nowych horyzontach - polecam.
Kurcze, nie wiem jak to się mogło stać. Przeglądałem na telefonie informacje na temat filmu "Od czwartku do niedzieli" i zobaczyłem tam twoją odpowiedź. Myślałem, że ten temat dotyczy właśnie tego filmu i do niego odnosiła się moja odpowiedź.
Film "Francophrenia", rzeczywiście był trochę dziwny i, w jego przypadku, nie miałbym większych obiekcji co do twojej wypowiedzi. Sorry za wprowadzenie zamieszania.
pomysł może nie jest zły, pierwsze 3 minuty obiecujące, potem prawie zasnęłam. powiedziałabym, że 1,5 h przerostu formy nad treścią, ale zakładałoby to istnienie jakiejś formy. najgorszy film, jaki widziałam na festiwalu.
faktycznie, pomysł tego filmu jest typowy i obecny w wielu hollywoodzkich sensacyjnych i romantycznych blockbusterach, jakie wychodzą co sezon.
udanego festiwalu, pozdrawiam
przecież napisałam, że pomysł nie jest zły? a gdzie stwierdziłam, że typowy? film, z którego zupełnie nic nie wynika, a jeśli o chwyty scenariuszowe (mam na myśli głównie zabiegi humorystyczne), to akurat są dosyć sztampowe.
co do formy filmu, to pytanie o nią jest by może tym, co ma z niego wynikać. mało, ale nie widzę śladów, by autorzy brali na siebie, i na poważnie, jakieś cięższe kwestie i szukali większych wniosków.
zapewne tak, i właśnie ta forma mnie zawiodła. nie nastawiałam się na coś odkrywczego, ale jednak nie spodziewałam się, że przysnę ;)
Należę chyba do wąskiego grona osób którym film się podobał. Rzeczywiście nic tutaj nie jest na poważnie, to jedynie zabawa. Odbieram ten film jako odczucia Franco na temat swojego zawodu i miejsca pracy, przedstawione w krzywym zwierciadle. I nie zgodzę się z opiniami (patrz recenzja filmwebu), że jest to pretensjonalne.